JAKICH PRZEDMIOTÓW UCZYŁAM SIĘ W ANGIELSKIM LICEUM (RELACJA JUSTYNY)
Hej! Mam na imię Justyna i poniżej opisuję mój pobyt w angielskim liceum (uczęszczałam do niego w latach 2018-2020). Tym razem opowiem o przedmiotach, których się uczyłam.
W Polsce ukończyłam pierwszą klasę w jednym z warszawskich liceów, a kiedy miałam rozpocząć drugą przeniosłam się do szkoły w Wielkiej Brytanii. Przygotowując się do angielskiej matury A level uczyłam się tylko trzech przedmiotów, takich które najbardziej mnie interesowały (co sprawiało mi ogromną przyjemność): polityki (brytyjskiej i międzynarodowej), biznesu (który nie miał nic wspólnego z polską „przedsiębiorczością”) i historii (innego zakresu niż w Polsce). Na każdy z tych przedmiotów w planie lekcji było przeznaczonych 6 godzin tygodniowo. Czułam się jakbym uczęszczała na kurs przygotowujący na studia prawnicze 🙂
EAL (ENGLISH AS AN ADDITIONAL LANGUAGE)
Niektórzy uczniowie zamiast trzech realizowali 4 przedmioty. To bardzo ambitny plan, bo materiał każdego z nich jest bardzo obszerny. Uczniowie z Polski tym bardziej powinni ograniczyć się do trzech tematów, bo w czasie „okienek” będą uczęszczać na lekcje angielskiego. Lekcje te są obowiązkowe, dla osób słabo komunikujących się w języku angielskim (po przyjeździe do szkoły jest przeprowadzany test i uczniowie są dzieleni na różne poziomy). Dla uczniów dobrze mówiących po angielsku zajęcia nie są obowiązkowe, ale zalecane – poszerzają słownictwo, uczą zwrotów niezbędnych do pisania prac/esejów czy używania języka w codziennym życiu. Zespół nauczycieli EAL przez 6 godzin w tygodniu prowadzi lekcje, na których masz szansę poprawić swoje mówienie, czytanie (wymowę) i rozumienie ze słuchu. Monitoruje twój progres i regularnie testuje twoją znajomość języka. Celem jest jak najlepsze przygotowanie do egzaminu IELTS, który musi zdać każdy, kto chce studiować lub pracować w UK.
WYBÓR PRZEDMIOTÓW
Już kilka miesięcy przed rozpoczęciem nauki w Anglii wiedziałam, że wybiorę politykę i historię. Nie byłam pewna trzeciego przedmiotu, szkoła oferowała ich aż 20 do wyboru. Zastanawiałam się nad geografią, bo łączyła się z dwoma pozostałymi, ale okazało się, że zajęcia z geografii kolidują w planie lekcji z historią i jeden z nauczycieli polecił mi „biznes”. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to był dobry wybór – myślę, że wiedza o tym jak działa przedsiębiorstwo w warunkach rynkowych bardziej mi się przyda w zawodzie prawnika niż geografia.
A LEVEL, CZYLI ADVANCED LEVEL
Advanced level, czyli poziom zaawansowany oznacza tyle, że wybranych przedmiotów uczeń będzie się uczył dogłębnie 🙂 Wiedza, którą zdobędzie w ciągu dwóch lat posłuży mu do zdania matury. Matura angielska różni się od polskiej – w Polsce egzamin np. z języka polskiego (pisemny czy ustny) obejmuje cały materiał omawiany w czasie liceum.
W Anglii żeby „zaliczyć” maturę z historii trzeba podejść aż do trzech egzaminów pisemnych – każdy z jednego modułu. Część oceny maturalnej z historii stanowi praca roczna tzw. course work (4 tys. słów).
POLITYKA
Wybór tego przedmiotu był dla mnie oczywisty – wcześniej mieszkając w Polsce interesowałam się polityką, WOS-em i regularnie śledziłam bieżące wydarzenia.
W angielskim liceum na pierwszym roku uczyliśmy się o polityce brytyjskiej – jaki jest system polityczny w UK, co to jest demokracja, jak wygląda proces tworzenia prawa, jaka jest rola królowej i monarchii i jak zwykły obywatel może uczestniczyć w życiu politycznym kraju.
Ten przedmiot zaczął się dla mnie bardzo przyjemnie – z pierwszego testu sprawdzającego wiedzę o parlamencie brytyjskim dostałam najwięcej punktów z całej klasy (19/20). Szybko się jednak okazało, że choć jestem świetna z „pamięciówek” (w polskiej szkole uczniowie wkuwają wszystko na pamięć), gorzej mi idzie z esejami – nie rozumiałam jeszcze jak je konstruować, a mój angielski w pierwszych miesiącach nauki nie był powalający…
Każdy uczeń miał za zadanie monitorowanie bieżących wydarzeń (politycznych, społecznych, ekonomicznych) i raz w tygodniu musiał przygotować tzw. „prasówkę”. Wybierał jedno wydarzenie i omawiał je na forum klasy (łączył je z innymi, przewidywał jak się może rozwinąć). Dla mnie te prasówki były bardzo przydatne – dzięki nim mogłam zorientować się kto jest kim w brytyjskiej polityce (dodatkowo moja nauka przypadła na okres Brexitu).
Większość lekcji w polskiej szkole wygląda tak samo – przerabia się podręcznik. W UK podręcznika używa się głównie przy odrabianiu prac domowych, a same lekcje są bardziej urozmaicone. Mój nauczyciel od polityki zabierał nas na wycieczki, wykłady i debaty, spotkania z ciekawymi ludźmi. Przed świętami pojechaliśmy do parlamentu brytyjskiego, gdzie mogliśmy zwiedzić budynek, posłuchać o pracy parlamentarzystów i poznać takie osoby jak Nigel Farage czy John Bercow. Bercow to charyzmatyczny speaker, który swoim charakterystycznym „Ordeeeer!” przywoływał członków Izby Gmin do porządku. Na koniec wizyty zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie pod choinką.
Pewnego razu nasi dwaj nauczyciele od historii i od polityki zorganizowali dla nas debatę. Każdy z nich wygłosił mowę, w trakcie której przedstawił sylwetkę Ronalda Reagana. Jeden z nauczycieli oceniał tego prezydenta jako pozytywną postać historyczną, podpierając się faktami wychwalał jego dokonania. Drugi był bardzo krytyczny. Dzięki tej debacie uczniowie mogli zobaczyć, że nie wszystko w historii jest czarne lub białe, ocena dokonań danego człowieka zależy od przytoczonych faktów, argumentacji, języka.
Na drugim roku zajmowaliśmy się polityką międzynarodową (ubóstwo, zmiany klimatyczne) i organizacjami międzynarodowymi (UE, ONZ, NATO). Uczyliśmy się o tym, jak powstaje prawo w UE, jaką rolę odgrywa parlament, co należy do kompetencji poszczególnych osób.
Dział „Filozofia polityki” był poświęcony historii układu sił na świecie, mocarstwom.
Polityka jako „prestiżowy” przedmiot jest doceniana przy aplikacji na uniwersytety, ale jest też bardzo użytecznym dla ucznia, bo dowiaduje się on wiele o państwie, w którym aktualnie mieszka i o świecie (z innego niż polski punkt widzenia). Poza tym uczęszczając na politykę nabywa się umiejętności pisania esejów – konstruowania dłuższych wypowiedzi, argumentacji, przedstawiania swoich opinii, co jest przydatne na studiach i w pracy.
HISTORIA
W Polsce bardzo lubiłam uczyć się historii (w gimnazjum startowałam nawet w olimpiadzie), więc kontynuacja nauki tego przedmiotu w Anglii wydawała mi się czymś naturalnym.
Po fakcie stwierdzam, że nie do końca wiedziałam na co się porywam 🙂 W UK historia to prestiżowy przedmiot, bo jest postrzegany jako trudny. Kiedy w Polsce mówiłam, że chcę studiować przedmioty humanistyczne słyszałam, że po studiach będę pracować w pewnej restauracji fast food. W Anglii moi koledzy reagowali zupełnie inaczej: „musisz być bardzo mądra skoro wybrałaś historię”.
Za mądra to chyba jednak nie byłam, bo dopiero w połowie roku odkryłam, że by zaliczyć historię na maturze muszę napisać jakąś pracę… Okazało się, że ta praca ma mieć 4 tysiące słów, nazywa się course work, i by ją napisać trzeba przeczytać stos książek…
Na początku nauka historii sprawiała mi wiele trudności (znowu te eseje, których nie potrafiłam jeszcze pisać). Używając terminologii pływackiej: przez wiele miesięcy walczyłam o życie, krztusiłam się i schodziłam na dno, ale odbijałam się i jakoś trwałam. Dopiero po gruntownej powtórce materiału, którą zafundowałam sobie w wakacje poczułam, że pewnie pływam po powierzchni…
Materiał z historii był podzielony na 4 komponenty – w mojej szkole omawiałam: Imperium Brytyjskie, Stany Zjednoczone od pierwszej wojny światowej, Rewolucję Rosyjską i RPA. To są okresy (i rejony świata) historii, których nie zgłębiałam w polskiej szkole. Podobnie jak na polityce czułam jednak, że dobrze wybrałam, bo ten przedmiot również pozwalał mi na lepsze poznanie kraju, w którym mieszkałam.
Na lekcjach omawialiśmy historię Imperium Brytyjskiego (kolonializm, handel, Royal Navy), Stanów Zjednoczonych (system polityczny, prezydentów, politykę międzynarodową i wewnętrzną, postęp cywilizacyjny XX wieku i jego wpływ na społeczeństwo amerykańskie, prawa człowieka, walkę o prawa kobiet, osób nieheteroseksualnych i emigrantów) oraz RPA (apartheid, skutki ekonomiczno-polityczne).
Ostatnim modułem była Rewolucja Rosyjska, o której pisałam course work. Ocena z tej pracy stanowi 20% całościowej oceny maturalnej z historii (praca jest wysyłana wcześniej do komisji egzaminacyjnej i z tej części materiału nie pisze się już potem egzaminu).
BIZNES
Jak wcześniej wspominałam trafiłam na te zajęcia trochę przez przypadek, ale z perspektywy czasu jestem zadowolona, że tak się stało. Biznes jest ciekawy, bo opowiada o świecie, z którym stykasz się na co dzień jako klient. W czasie lekcji uświadamiasz sobie, że jesteś częścią strategii firm, które zrobią wszystko, byś kupował od nich więcej i więcej 🙂
Na biznesie poznaliśmy mechanizmy rządzące rynkiem i marketing-mix produktu. Analizowaliśmy reklamy znanych marek i ich strategie komunikacji, rozmawialiśmy o wpływie konsumpcjonizmu na ekologię i klimat, zawartości cukru w produktach spożywczych czy limitach emisji reklam słodyczy skierowanych do dzieci. Omawialiśmy też bieżące zdarzenia rynkowe takie jak na przykład bankructwo firmy działającej w branży turystycznej Thomas Cook. „Biznes” to przydatna wiedza. Analiza przypadków rynkowych uczy logicznego myślenia i poszerza horyzonty i (na szczęście dla mnie) w porównaniu z „Ekonomią” wymaga podstawowej znajomości matematyki.