MOJA CÓRKA SKOŃCZYŁA ANGIELSKIE LICEUM – DWA LATA OKIEM RODZICA

leavers

Kiedy piszę te słowa jest czerwiec 2020. Nasza córka skończyła właśnie naukę w angielskim liceum, a to dobra okazja, by podsumować jak wyglądała jej edukacja z perspektywy nas, rodziców. Chciałam w tym artykule zamieścić przemyślenia „z perspektywy matki” i „z perspektywy ojca”. Uzbrojona w notatnik i długopis udałam się więc do męża i zapytałam:

– Czym był dla ciebie wyjazd naszej córki do UK?

– Dużym wydatkiem – odpowiedział.

Oczywiście żartował i nie żartował jednocześnie, bo choć była to kosztowna inwestycja mąż wielokrotnie powtarzał, że nauka za granicą pozwoliła Justynie niesamowicie się rozwinąć, i że to najlepsze co w dzisiejszych czasach można dziecku podarować. 

W ciągu tych dwóch lat kiedy mąż zajmował się zdobywaniem finansowania, ja ogarniałam inne kwestie związane z edukacją naszej latorośli: korespondencję ze szkołą, dostarczanie różnych dokumentów, w końcu wyjazdy na wywiadówki. Poniżej zamieszczam kilka moich wspomnień i przemyśleń.

londyn-3

JEDNYM ZDANIEM: TO BYŁA DOBRA DECYZJA

Z perspektywy czasu uważam decyzję wyjazdu Justyny do liceum za trafioną. Wszystko poszło zgodnie z planem, a przecież różnie mogło być, bo wyjazd za granicę nie jest dla każdego. Niedawno ktoś odpowiedział mi o córce znajomych, która domagała się, by rodzice wysłali ją do szkoły w USA, bo „potem ma w planach studia na Harvardzie”. Niestety, dziewczyna nie odnalazła się w amerykańskiej kulturze i systemie edukacyjnym i po kilku miesiącach wróciła do Polski.

Dlaczego Justynie się udało? Jakie względy zadecydowały?

Pewnie złożyło się na to kilkanaście czynników. Po pierwsze jej cechy charakteru: dojrzałość i dobra organizacja pracy, w tym dyscyplina ukształtowana podczas kilku lat trenowania pływania.

Po drugie: świadomość celu. Justyna od zawsze wiedziała czego chce (studiować prawo) i czego nie chce (uczyć się przedmiotów ścisłych). Fakt, że w UK mogła skoncentrować się tylko na tym, co ją interesowało, sprawiało jej ogromną przyjemność.

Myślę, że ważnym czynnikiem sukcesu było także to do jakiego miejsca nasza córka trafiła. Szkoła była z jednej strony nowoczesna, oferowała edukację dostosowaną do wymogów dzisiejszego globalnego rynku pracy, a jednocześnie bardzo tradycyjna jeśli chodzi o wartości. Doceniano ciężką pracę i wpajano młodym ludziom szacunek do innych. Nie bez znaczenia był fakt, że mieściła się ona w południowym Londynie – któż z młodych ludzi nie chciałby uczyć się właśnie w takim miejscu?

To wszystko nie oznacza, że Justyna nie miała gorszych dni, stopni poniżej swoich oczekiwań i momentów zwątpienia w swoje możliwości, ale kto ich nie ma? Podejmując decyzję o wyjeździe skoczyła na głęboką wodę i nie wyobrażała sobie powrotu do starej szkoły, a przede wszystkim starego systemu edukacyjnego.

Ostatnie dwa lata były inwestycją nie tylko w przyszłość naszej córki, ale także okazją do poszerzenia horyzontów dla całej rodziny, bo towarzysząc jej w tej drodze sami wiele się nauczyliśmy. Dowiedzieliśmy się jak działa brytyjski system edukacji, jak funkcjonuje szkoła z internatem, jakie są różnice pomiędzy polskim a angielskim liceum, a ja miałam okazję kilkakrotnie odwiedzić Londyn, miasto, w którym kiedyś dawno temu sama mieszkałam i studiowałam.

justyna-liceum-4
budynek-liceum-3

POMOGĘ CI W BIZNESIE

Wiadomo: rodzice zawsze chcą pomóc swojemu dziecku. Kilka tygodni po rozpoczęciu szkoły Justyna wystartowała w konkursie na jej ambasadora i musiała napisać list motywacyjny. Kiedy przysłała nam szkic rzuciliśmy się na niego z mężem, by poprawiać angielskie zdania naszej córki na jeszcze bardziej angielskie 🙂 Kiedy kilka miesięcy później ubiegała się, by zostać prefektem list przysłała nam „do wglądu” po fakcie, czyli po tym jak dostarczyła go już swojej nauczycielce. Przeczytaliśmy go z dumą, zgadzając się, że sami lepszego byśmy nie wymyślili.

Podobnie było z nauką „biznesu”. Dla Justyny to był nowy, trudny przedmiot, a dla mnie temat, w którym czułam się jak ryba w wodzie (studiowałam biznes po angielsku i miałam kilkunastoletnią praktykę zawodową). Pamiętam jak podczas pierwszej przerwy próbowałam jej „pomagać” przepytując ją z różnych pojęć biznesowych, robiąc wykłady na temat rynku itd. Szybko odpuściłam, bo zrozumiałam, że mieszam jej tylko w głowie i staję się intruzem w relacji nauczyciel-uczeń. To nauczycielka wiedziała jakie wymagania musi spełnić jej uczennica, by zdać maturę z tego przedmiotu, nie ja.

biznes

PRZYJAZDY DO DOMU I POWROTY DO SZKOŁY

Co kilka tygodni (pomiędzy trymestrami i w ich połowie) uczniowie mieli dwutygodniowe przerwy. Justyna wracała na nie do domu z radością. Była zmęczona nauką i marzyła, by się porządnie wyspać i spotkać z warszawskimi znajomymi. Ale po dwóch tygodniach z jeszcze większą radością wracała do szkoły. To było jej nowe, fascynujące miejsce na ziemi, to tam chciała być.

Kiedy po pierwszych czterech tygodniach nauki zapytałam ją czy jeszcze raz podjęłaby decyzję o wyjeździe do Anglii, bez wahania odpowiedziała, że tak. Było ciężko, ale i ekscytująco, interesująco.

justyna-liceum

REWOLUCJA ROSYJSKA, CZYLI HISTORIA ZATACZA KOŁO

Kiedy chodziłam do szkoły musiałam uczyć się języka rosyjskiego od piątej klasy szkoły podstawowej aż do matury. Jak ja nienawidziłam tych lekcji! Żyliśmy w komunie i to właśnie Rosjan i tego ich całego Lenina obwinialiśmy o naszą klas robotniczych marną egzystencję 🙂

Jakież było moje zdziwienie kiedy odkryłam, że Justyna zamierza pisać pracę roczną z historii na temat Rewolucji Rosyjskiej. Czytała nawet książkę na ten temat w pociągu podczas naszej wycieczki do Brigthton…

justyna-ksiazka
ksiazki-do-historii

SAMOLOTEM NA WYWIADÓWKĘ

– W czwartek nie mogę się z tobą spotkać, rano lecę na wywiadówkę do Londynu.

Prawda, że brzmi ekskluzywnie? 🙂

Na wywiadówce, czyli Parents’ evening pierwszy raz stawiłam się w lutym 2019. Spotkanie dla rodziców zorganizowano w największej sali szkoły i wyglądało podobnie jak nasz „dzień otwarty”. Każdy rodzic ze swoim dzieckiem siadał przy małym stoliku naprzeciwko nauczyciela od przedmiotu i wysłuchiwał relacji o postępach w nauce.

Justyna była w szkole już od sześciu miesięcy. Obserwowałam ją jak rozmawia z nauczycielami, jak płynnie komunikuje się po angielsku. We wrześniu zostawiłam nieśmiałą dziewczynę, przejętą nową sytuacją, w lutym zobaczyłam młodą kobietę, która świetnie sobie radzi bez pomocy rodziców.

aula2

PRAKTYKA W CITY OF LONDON

W wakacje pomiędzy pierwszym a drugim rokiem nauki, Justyna miała odbyć praktyki w jednej z kancelarii prawnych w centrum Londynu. Szkoła postawiła warunek, by w tym czasie córka pozostawała pod opieką rodzica lub guardiana (guardian to opiekun zastępczy, gdy rodzice ucznia mieszkają poza granicami). I w taki oto sposób spędziłam ponad dwa lipcowe tygodnie w Anglii.

Odebrałam Justynę ze szkoły w czwartek. Na sobotę i niedzielę miała już zaplanowane wykłady w UCL, a od poniedziałku przez dwa tygodnie praktykę w kancelarii. Miałyśmy dla siebie jeden dzień wolnego: piątek. Wybrałyśmy się do Brighton pooglądać morze i spędzić trochę czasu poza wielkim miastem (naszą wycieczkę opisałam w innym wpisie).

plaza-brighton
molo-brighton-1
pamiatki-brighton

W sobotę odwiozłam Justynę (metrem) na wykłady na University College London, a sama udałam się na zwiedzanie miasta. Zupełnie przez przypadek na Oxford Street trafiłam na wielokolorową paradę. 

ucl
parada

Mój obowiązkowym punktem do odwiedzenia za każdym razem kiedy jadę do Londynu to sklep Liberty. Jeśli kiedyś będziecie w tym mieście, gorąco was zachęcam do wizyty w tym niesamowitym miejscu. 

liberty-sklep

Przez kolejne dwa tygodnie Justyna o ósmej rano wychodziła do pracy w kancelarii. Ja w łazience robiłam pranie (codziennie świeża koszula) i rozwieszałam je do wyschnięcia w oknie naszego hotelowego pokoju. Potem zabierałam się za pisanie książki albo udawałam się na zwiedzanie Notting Hill, City czy innej dzielnicy Londynu. Wieczorem przy prasowaniu córka opowiadała co wydarzyło się tego dnia w pracy, a przy tym podjadała polską kolację. Szczęśliwie kilka przecznic od naszego hotelu mieścił się doskonale zaopatrzony polski sklep spożywczy „Mleczko”. Gdyby nie twarożek nie wiem jak wytrwałybyśmy na angielskiej diecie…

justyna-praktyka-londyn
city-of-london
praktyka

COVID I WCZEŚNIEJSZY POWRÓT DO DOMU

Drugi rok liceum był w całości podporządkowany aplikowaniu na studia i przygotowaniom do egzaminów A level. Babcia Justyny zaś szykowała się już na czerwcowe uroczyste zakończenie roku szkolnego. Niestety pewnego marcowego wieczoru trzy miesiące przed ceremonią wręczenia świadectw premier Wielkiej Brytanii ogłosił, że matury angielskie z powodu pandemii zostają odwołane.

Justyna wróciła do Warszawy ogromnie zawiedziona, że nie dane jej było zmierzyć się z egzaminami, i że tak szybko musiała pożegnać się ze szkołą i swoimi przyjaciółmi. Przywiozła ze sobą do domu pamiątkową bluzę z nazwiskami wszystkich kolegów, a także wiele cudownych wspomnień z dwóch lat spędzonych w angielskiej szkole z internatem, do złudzenia przypominającej Hogwart.

leavers1
leavers2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *