Z ziemi polskiej do włoskiej z przystankiem w Palmanova
Polecam na moim blogu różne miejsca, a ostatnie wpisy dotyczą Podere dei Venti, toskańskiego gospodarstwa, w którym spędzałam wakacje z rodziną i przyjaciółmi kilkukrotnie (i na pewno jeszcze tam wrócę). Gdy inne osoby za moją rekomendacją wynajęły od właścicielki dom od razu zaznaczały: „Ale podzielisz się z nami informacjami dotyczącymi drogi i noclegu?”
Jasne, chętnie podzielę się z wami moim sposobem na podróż z Warszawy do Castel del Piano, a nawet dalej: do samego Podere dei Venti (nam za pierwszym razem zajęło trochę znalezienie właściwej drogi). Mam nadzieję, że z tego wpisu skorzystają także te osoby, które były w Italii wielokrotnie, ale do tej pory nie odkryły pewnego cudownego miasteczka leżącego tylko kilka minut od autostrady… Ale po kolei.
PLANOWANIE PODRÓŻY
Trasa Warszawa – Castel del Piano to około 1700 km, czyli 18 godzin jazdy. Nie da się tego zrobić w jeden dzień, trzeba pomyśleć o noclegu tranzytowym. Gdzie on będzie zależy od drogi jaką wybierzecie – można zatrzymać się w Wiedniu, Salzburgu, Trenczynie (jeśli jedzie się przez Słowację) albo po prostu zanocować gdzieś w trasie nie zawracając sobie głowy zwiedzaniem.
Do Włoch samochodem podróżować można zasadniczo na dwa sposoby:
– przez Niemcy i przełęcz Brennero położoną na granicy Austrii i Włoch lub
– przez Czechy (Ostrava, Brno) i potem przez Austrię (a konkretnie Wiedeń – Graz – Klagenfurt).
My na wypady zimowe jeździliśmy raczej przez Brennero, a na letnie przez Wiedeń i Graz.
NOCLEG – GASTHOF KLUG, MODRIACH, AUSTRIA
Jeśli wybierzecie trasę przez Wiedeń i Klagenfurt to polecam wam nocleg w Gasthof Klug w miejscowości Modriach (można zrobić rezerwację pisząc maila do właścicielki Moniki Klug lub przez Booking).
Pensjonat jest dogodnie położony – około 100 km od granicy austriacko-włoskiej i blisko zjazdu z autostrady, ale w bardzo spokojnej okolicy, blisko łąk, pól i lasu. Jest czysto, a pokoje mają różną liczbą łóżek (czasem dwa, a czasem cztery dla rodzin z dziećmi). Rano serwowane jest smaczne śniadanie w formie bufetu. Cóż, to ostatnia szansa przez wakacjami we Włoszech, żeby pojeść „polskie” bułki 🙂
Właścicielka prowadzi małą restaurację, więc w pensjonacie można również zjeść kolację. Kiedy zamierzaliśmy nocować w Gasthof Klug po raz kolejny, nie zatrzymywaliśmy się na obiad w drodze, tylko czekaliśmy z ciepłym posiłkiem, aż dotrzemy do pensjonatu. Za wami 900 km jazdy, więc w nagrodę do obiadu możecie zamówić sobie kieliszek pysznego, lokalnego, białego wina 🙂
PALMANOVA
Po śniadaniu czas ruszyć w dalszą drogę – i teraz ogromna prośba, by przebyć ją… poszcząc. Następny przystanek zaplanowałam wam bowiem już za trzy godziny w miejscowości Palmanova. Najlepiej zatrzymać się tu na spacer, obiad i kawę.
Palmanova leży kilka minut od autostrady na Triest (skręcacie na Triest zamiast na Wenecję). To renesansowe miasto „modelowe” zostało wybudowane w 1593 roku na polecenie władz Wenecji na planie dziewięcioramiennej gwiazdy lub jak wolicie – płatka śniegu. Fortyfikacje miały chronić ludność przed najazdami Turków Osmańskich. Do miasta prowadzą trzy bramy (Porta Udine, Cividale i Aquileia). Główny plac Piazza Grande ma sześciokątny kształt i jest naprawdę olbrzymi (30 tys. m kw.). Biegnące od niego promieniście ulice kończą się murami i fosą.
Bardzo żałuję, że nie mogłam zrobić zdjęcia miasteczka z góry, ale bez problemu znajdziecie je w sieci na przykład na oficjalnej stronie www.palmanova.it. Przeczytacie tam miedzy innymi, że w poniedziałki na głównym placu odbywa się targ, a w listopadzie w mieście organizowany jest półmaraton, w którym uczestniczy około trzy tysiące biegaczy (w tym wielu z zagranicy).
Jak spędzić czas w Palmanova? My wjeżdżamy przez bramę miasta i zostawiamy samochód kilka metrów dalej na ulicy (parkowanie dotychczas było bezpłatne, ale na wszelki wypadek dopytajcie przechodniów).
Dla rozprostowania kości zaczynamy od spaceru. Udajemy się na główny plac, a potem wybieramy jedną z odchodzących od niego ulic i idziemy nią do końca, wspinamy się na wał i oglądamy teren wokół miasta. Dobrze głodni wracamy do restauracji Ai Due Delfini (Borgo Aquileia 21, czynne w godz. 11-23) i zamawiamy obiad (mają tu spory wybór pysznych włoskich dań, a należność za nie reguluje się w kasie przy wyjściu).
Na koniec jeszcze pożegnalna kawa w Caffe Al Municipio di Cavaliere z widokiem na iskrzącą się w słońcu katedrę i ruszamy w dalszą drogę (pozostało nam około 5 godzin jazdy, niecałe 500 km).
DOJAZD DO CASTEL DEL PIANO
Z miejscowości Palmanova tym razem ruszamy w kierunku Wenecja, a następnie Bolonia. Z Bolonii do Florencji prowadzą dwie równoległe autostrady. Jedna z nich nazywa się panoramica, a druga direttisima – jeśli chcecie podziwiać widoki wybierzcie pierwszą (uwaga: jest bardziej kręta), a jeśli chcecie dotrzeć do celu szybciej – drugą, „bezpośrednią”.
Z Florencji kierujemy się na Siena/Grosseto. Kiedyś była tu superstrada (2 pasy), ale z każdym naszym kolejnym pobytem zauważaliśmy, jak zamienia się w szeroką nowoczesną drogę (uwaga na radary!). Jedziemy do miejscowości Paganico i tu zjeżdżamy na lokalną szosę, którą będziemy wspinać się w kierunku Monte Amiata/Arcidosso. Po drodze po lewej stronie zobaczycie znak winnicy Banfi i Poggio alle Mura, aż w końcu dojedziecie do miejscowości Castel del Piano. My zazwyczaj przyjeżdżaliśmy do miasteczka późnym popołudniem. Sugeruję, by od razu zatrzymać się przy supermarkecie Coop i zrobić zakupy na kolację (parking znajdziecie przed wejściem do sklepu wzdłuż ulicy okalającej plac).
Po zakupach (a może i krótkim spacerze z lodami, kto wie?), musicie wyjechać z Castel del Piano ulicą o nazwie Strada Provinciale Cipressino w kierunku miejscowości Seggiano drogą nr SS323 (pod żadnym pozorem na skrzyżowaniu nie skręcamy w prawo w górę do miejscowości Pescina!).
Około 200 metrów za skrzyżowaniem dojeżdża się do miejsca gdzie po lewej stoją kontenery na śmiecie :-), a za nimi droga skręca ostro w lewo jakby zawracała. Zaraz za zakrętem stoi znak na Casidore i Marrona (Strada dei Marrona). Droga wije się w dół pomiędzy domami. Podere dei Venti znajduje się po lewej stronie, ma charakterystyczną kutą bramę z literami E i P (inicjały właścicielki). Od tablicy Casidore/Marrona jedzie się 2 minuty (1100 m). Przed bramą jest miejsce dla jednego samochodu – tu można rozpakować bagaże, a potem przestawić samochód na parking za domem.
A wybrażam sobie, że kiedy podzielicie się już pokojami („My na górze, a wy na dole! A właściwie to jaka to różnica?”), zasiądziecie pewnie na tarasie przy wielkim stole z widokiem na dolinę i trzy miasteczka, z chlebem posmarowanym grubo świeżym pesto i kieliszkiem wina w dłoni i westchniecie: Jak tu pięknie!
Z całego serca życzę wam udanego pobytu!
Monika